Archiwum sierpień 2002, strona 1


sie 24 2002 ciesze sie dzisiaj z życia
Komentarze: 0
przeczytałam sobie bloga takiego kola co sie zwie sang-froid i tak mnie to jakos uderzyło nieco. stwierdziłam nagle, ze kolo wyzwolił u mnie ukryte pragnienie, z którego własnie sobie zdałam sprawę. Wiec (nigdy nie zaczynajcie zdania od 'wiec' :)) takim moim krótkofalowym marzeniem, jak zwykł mawiac mój Były Facet, jest napisanie dzisiaj takiej chaotycznej notatki, jak on. I w sumie, to nie wiem, czy mi wyjdzie, bo rzadko się robi cos specjalnie, zeby wyszło tak, jakby było niespecjalnie. Kurcze, ledwo zaczęłam, a juz pieprzę. W każdym razię, chcę rzec, ze nie bede dzisiaj sie starała pisać gramatycznie, składniowo i ortograficznie (tak, jakbym zawsze sie starała...) i po prostu napiszę o tych wszystkich rzeczach, które zawsze chciałam napisac, a które mi gdzies uciekały. Tylko, ze sprawa jest taka, ze znowu mi gdzies uciekły. Ja nie cierpię strasznie, jak cos mi ucieka. własnie pisał raz o tym sang czyt. zimna krew. on napisał, ze nienawidzi tego. I w sumie, to ja też bym nienawidziła, tylko ze ja nie mam tego słowa u siebie w słowniku. tak po prostu. I to z powodu, o którym zimna krew też zdarzył wspomnieć. Bo NIENAWISC to takie wielkie słowo, tyle mocy ma w sobie, ze ojej. I nawet jak je napisze małymi literami, to  nienawisc  tez brzmi strasznie. w ogóle boje sie tegp słowa. tak samo, jak obłudy. Ja wiem, ze to całkiem inne od siebie rzeczy, ale dla mnie to tak wygląda. I doskonale zdaje sobie sprawę, ze nikt z ludzi nie jest idealny, ze w każdym tkwi pewien dualizm (o tym dualizmie, to z uporem godnym lepszej sprawy [made in sapkowski] pisał mi ciagle Rola. ale rola to juz przeszłosć, wiec nie zaprzątajmy nim sobie głowy. Ale ważne jest, ze to głownie dzieki niemu zdałam sobie z teog sprawe). i ja wiem, ze kazdy jest taki dualny, nie ma mocnych, nawet najswietsi, najbardziej szczerzy i uczciwi. Ale to dualizm, a co innego hipokryzja, bo to juz poważniejsza sprawa. ale ja też czesto jestem hipokrytką. Walczę z tym, ale nadal taka jestem. tylko ze to nadal jest tylko hipokryzja, a co innego obłuda. bo obłuda, to już poważny zarzut. Kiedys skierowano go w moją stronę i to mnie cholernie zraniło. Tak, ja mam uczucia i można mnie zranić... ale, wracajac do tej obłudy. w sumie, to rozmawiał ze mną o tym Kwiatek - my friend - i w sumie, to dziwiłam się troszke, ze zrobił to w taki sposób, ale to był kryzys naszej przyjaźni, wiec jakos zrozumiałam. więc Kwiatek (znowu to wiec...) zapytał mnie, czy ja uwazam sie za osobę obłudna. Miałam ochotę w tamtej chwili strzelić go w pysk. Ale, dzięki Bogu, jestem opanowana czasami i spokojna :). Okazało sie, ze Kwiatek rozmawiał z pewną osobą i ta osoba powiedziała mu, ze ja jestem obłudna. Wsciekła byłam, jak nie wiem co. Po pierwsze primo, to nie dosc, ze mają czelonosć mnie obgadywać, to ja sie jeszcze o tym dowiaduje. Drugie primo, to pierwsze, co mi sie pomyslało, ze cholernie obłudną jest osoba, która to stwierdziła. bo jesli zna mnie na tyle dobrze, by to zauwazyc i komus o tym powiedziec, jest obłudna, bo mówi za moimi plecami a nie ma odwagi powiedzieć mi tego w twarz. A jesil zna mnie tylko powierzchownie, to jakim prawem uzurpuje sobie zgode na ocenianie mnie w tak dogłębnej fazie i tak powaznymi słowami. ludzie są straszni... Najbardziej chyba jednak bolał mnie fakt, ze rozmawiałam o tym z Kwiatkiem. Bo z jednej strony mam czasami takie humory, ze mi kompletnie zwisa i powiewa jak kilo kitu na agrafce, co ludize o mnie myslą, ale z durgiej, straszne było to, ze Kwiatek przy tym wszystkim był. I pomimo tego, że mozna mówić o czyms takim między nami, co sie zwie miłosc, że ten człowiek zna moje brzydkie oblicza i ja znam brzydkie oblicza jego osoby, okropna była ta rozmowa i tak jakos do dzisiaj to we mnie siedzi...
Ufff, to tyle, miało byc w stylu Zimnej Krwi, ale tak jakos wyszło w stylu moim. I faynie, w końcu jakos poczułam, że ten pamietnik może byc mój. Tylko ze nie napisałam o tylu rzecach, o których napisac chciałam. Ale przyjdize czas i na to :)
legenda_wysniona : :
sie 23 2002 bagno...
Komentarze: 0

Mój debilny brat skasowa ofisa i nie mam worda i nie moge otworzyć pliku, który by dla mnie bardzo wazny. za co mnie Bóg pokaral takim bratem?

A ja się dzisiaj urodzilam znowu na nowo. Ale z takim humorem, ze nie mam ochoty budzic sie jutro.

By wczoraj u mnie kumpel. Przy jakiejs pierdole powiedzia: "rany, ty to sie zawsze musisz ze wszystkiego usprawiedliwiac..." I stwierdziąm, ze facet ma racje. zawsze przepraszalam swiat za to, ze w ogóle żyje, ze smiem oddychać powietrzem, które moze bycprzeznaczone dla innych. Przez swoje niedowartosciowanie, zawsze tumaczyam wszystkim, dlaczego robie tak i siak, zamiast powiedziec: sory, taka jestem, takąmnie kochajcie. Jesli w ogóle macie zamiar mnie kochać. Jesli wejdziecie do mojego zamknietego swiata. Jesli Was tam wpuszcze. Jesi zdoacie przelamac moje 'ja', które nie bedzie chciao Was wpuscic, chociażbardzo mocno tego pragnie...

Cholera, sama sobie produkuje to bagno...

legenda_wysniona : :
sie 22 2002 wegetacja...
Komentarze: 1

Kiedy moje życie było usłane różami, kiedy miałam faceta, który mnie kochał (teraz można poddać ten fakt w wątpliwość), kiedy prawie cały czas żyłam szczęściem, widziałam cos niesamowitego w wegetacji. Często starałam się sie dażyć do takiego życia roślinki. Myślałam, ze mi się uda. Facetowi będę posłuszna, ale ruszę sie tylko wtedy, jak on pociągnie za sznureczki, będę siedzieć w domu, chyba, że on mnie gdzieś wyrwie... ale nigdy nie potrafiłam żyć z wegetacją, jakoś mi sie to nie udawało.

Ale teraz faceta nie mam. I poznaje uroki wegetacji. Co ja pieprze, żadne uroki. Dusze się. Odczuwam tyle pragnień i żadne z nich do mnie nie przychodzi. A ja chce miec faceta. I nie wiem, czy zależy mi na tym, który mnie rzucił, czy ja go naprawdę kochałam, czy może tęsknie do jego fizyczności i tego, co potrafił ze mną/we mnie :) zrobic. A może tak po prostu nie potrafię życ bez kogos, kto mnie przytuli, pogłaszcze po głowie i powie, ze jutro będzie lepiej? Nie wiem, ale stanowczo nie podba mi się stan, w którym tkwię. Nie chcę wegetacji.

Kurczę, doszło w końcu do tego, czego obawiałąm się od samego poczatku: znowu użalam się nad sobą. Ale jak, do kurwy nedzy, mam się nad sobą nie uzalać, skoro jedyną atrakcją tego tygodnia jest spotkanie z kumplem z podstawówki? Fakt, kolesia lubie, jest nieziemski, pomimo, iż nasze klimaty różnią się całkowicie, jest niesamowity. Ale to tylko koles z pedałówy, nie pocałuje i nie powie, że jestem piękna...

Przepraszam za tą kurwę, nie mogłam się powstrzymac, ja tu cholery dostaje w tym domu. Staram się zagłuszyć wołanie mojego serducha o pomoc, ale nie pomaga ani pieprzenie o ksiażkach, ani o Dzierżyku, ani o innych pierdołach. Cholera, jeszcze chwila, a doła złapię i się rozrycze...

 

Ma ktos chusteczkę przy sobie?

legenda_wysniona : :
sie 20 2002 wiem duzo, ale nie wiem jeszcze wiecej
Komentarze: 2

Zaczęlam się zastanawiac, czy ktokolwiek móglby o mnie snić. a przeciez paskudna nie jestem.  i byly osoby, które potrafily mnie dowartosciowac. czemu wiec czasami jest mi tak trudno. nie wiem. ale dzieki temu dostrzegam te male radosci w moim zyciu. te znowu jakim sposobem? nie wiem.

coraz czesciej przeraza mnie ta moja niewiedza.

z drugiej jednka strony... nie wiem, co będzie jutro, a takimi wielkimi rzeczami sie zajmuje.

legenda_wysniona : :
sie 20 2002 czy poczatki zawsze są trudne?
Komentarze: 1

 

legenda_wysniona : :